Fotoksiążka, fotoalbum czy odbitki fotograficzne?

Fotoksiążka jako sposób publikowania i przechowywania zdjęć nie jest jeszcze u nas zbyt znanym produktem. Ktoś gdzieś u kogoś zobaczył, usłyszał… Bardzo często nasi Klienci, którzy zamawiali ten produkt pierwszy raz, dzwonią do nas lub mailują, wyrażając swoje zadowolenie oraz zaskoczenie przerastającą ich oczekiwania  jakością i wyglądem otrzymanego produktu. Otrzymując swoją pierwszą fotoksiążkę są już przekonani, że odbitki fotograficzne, które do tej pory zamawiali nie dorównują fotoksiążce. Co jest tego powodem?

     Po pierwsze to, że fotoksiążka jest zwartą formą publikacji – w jednym miejscu gromadzimy zdjęcia, które dotyczą pewnego fragmentu naszego życia – ślub, wakacje, narodziny dziecka, chrzest, komunia itp. Fotoksiążka posiada spersonalizowaną okładkę z tytułem (także na grzbiecie), więc łatwiej i wygodniej jest nam odnaleźć po pewnym czasie interesujący nas temat. A więc wygoda i estetyka przechowywania zdjęć – kilka fotoksiążek ustawionych w jednym miejscu na półce to także ozdoba, przypominająca nam o ważnych wydarzeniach z naszego życia.

Albumy w których  umieszczamy luzem swoje zdjęcia, najczęściej leżą gdzieś na dolnych półkach regału lub w szufladach. Są nieopisane, mają różne formaty, różne okładki. Nie stanowią raczej elementu wystroju wnętrza.

     Po drugie – zamawiając odbitki, zamawiamy je w jednym formacie (najczęściej 9x13cm lub 10x15cm). A przecież wśród naszych zdjęć są zdjęcia lepsze i gorsze, mniej ważne i ważniejsze.

Publikując swoje zdjęcia w fotoksiążce, mamy możliwość zróżnicowania wielkości zdjęć. Ważne dla nas lub świetne artystycznie ujęcia możemy wyeksponować na całej, a nawet na dwóch sąsiadujących ze sobą stronach (tzw. rozkładówkach). Mamy wreszcze możliwość odpowiedniego ich skadrowania, usunięcia z kadru elementów nieistotnych lub zakłócających odbiór.

     Po trzecie wreszcie – do fotoksiążki dobieramy zdjęcia. Na tym etapie uświadamiamy sobie, że niektóre z naszych zdjęć niekoniecznie nadają się do publikacji, czy to ze względu na to, że są słabe technicznie czy też po prostu nieciekawe. I nie ma się co czarować – w epoce, w której miejsce na karcie pamięci nic nas nie kosztuje, robimy tych zdjęć mnóstwo, często bez zastanowienia. Statystycznie, 70% naszych zdjęć nie nadaje się do pokazania w fotoksiążce i zdajemy sobie z tego doskonale sprawę. Stąd też często Klienci przesyłają nam 150 zdjęć do fotoksiążki, prosząc o wybranie najlepszych. I wybieramy 40.

Natomiast zlecając zrobienie odbitek, najczęściej robimy to hurtowo, wgrywając całą zawartość karty pamięci. Dostajemy cały plik odbitek, szkoda nam część wyrzucić, więc wszystkie są umieszczane w albumie.

Ktoś kiedyś powiedział: „Nie ma nic nudniejszego, niż oglądanie cudzych zdjęć.” Wszyscy znamy sytuację, gdy na spotkaniu, przyjęciu, gospodarze wyciągają plik zdjęć. Zaczyna się oglądanie, podawanie z ręki do ręki. Przy 20-tym zdjęciu rozmowy, i komentarze cichną, uśmiechy znikają. Słychać szelest podawanych zdjęć. Czasami można zaobserwować czyjeś dyskretne spojrzenie na początek kolejki – ile jeszcze zostało?
Przyczyną jest oczywiście to, że nie przesortowaliśmy swoich zdjęć. Niewątpliwie wśród nich znajduje się wiele interesujących ujęć, ale wierzcie mi, że raczej nikt nie zwróci na nie uwagi.

Podsumowując:
Fotoksiążka przewyższa tradycyjne sposoby prezentacji zdjęć, jakimi są pojedyncze odbitki lub odbitki umieszczane w albumie:
1. Estetyką i zwartą konstrukcją;
2. Możliwością kadrowania i zróżnicowania wielkości zdjęć;
3. Koniecznością doboru zdjęć;

Wszystkie powyższe argumenty świadczą na korzyść fotoksiążki. Czy są jakieś minusy? –
Oczywiście! – Cena. Fotoksiążka jest droższa niż odbitki.  I tutaj decyzja należy do Państwa.
(ale można także spróbować zsumować koszty wykonania odbitek + koszt albumu na zdjęcia i już jest dużo lepiej!)

Nie przekonałem Państwa? – zostajecie przy odbitkach? – trudno, ale chciałbym podkreślić, że wykonujemy również odbitki fotograficzne, więc polecam – zarówno odbitki, jak i fotoksiążki, zwłaszcza że obydwie te pozycje wykonujemy na najlepszym na rynku papierze Kodaka.

Chciałbym jednocześnie podkreślić, nie jestem ślepym zwolennikiem fotoksiążek, ale zwolennikiem tworzenia fotoksiążek tematycznych. Bez sensu jest robienie fotoksiążki łączącej kilka tematów – np. narodziny dziecka i wakacje po dwóch latach. Fotoksiążka ze zdjęć gromadzonych przez lata ma tylko sens wówczas, gdy jest historią rodziny, albo historią dorastania dziecka. Takie bardzo często wykonujemy.

Share This Post